Opowieść o belce...
Echhhhhhh..........., tak zacznę mój kolejny wpis;(
Nie chce ktoś moich belek nadprożowych ??? Oddam za darmo...;(
Już tłumaczę!!! W ubiegłym roku aby VAT odliczyć (to najlepszy akcent tego wpisu bo vat nam już wrócili;)))))))...) kupiłem sporo materiału aby jak najwięcej zyskać... Pan z hurtowni policzył, ja kupiłem, a jak przywieźli mi towar we wtorek na budowę to okazało się że są ZŁE...;( oczywiście szybka reakcja hurtowni, mega szybkie zamówienie kolejnych dobrych nadproży (sam wszystko przeanalizowałem) Pan obiecał... „w piątek rano dobre nadproża będą u pana” więc urlopy pobrane siły witalne odnowione i co??? dzwonię do Pana o 8 rano w piątek kiedy przywiozą a tu i słyszę że pojawił się mały problem iż samochód w Tarnowie czeka na załadunek... będziemy u pana dopiero w sobotę!!! aaaaachaaaaa se myślę super...;( No dobra, plany swoją drogą ale aby dnia nie oddać za darmo uznaliśmy, szałujemy słup między oknami i udało się!!!;) I znowu echhhhhhhh budzimy się wczoraj z zamiarem zalania go betonem a tu leeeeeeje jak fix;( se myślę zajeb.... porobione!!!
A teraz sedno sprawy!, przyjeżdża transport w sobotę (w deszczu) rozładujemy przewozimy, układamy i w pewnym momencie patrzę na moje nowe nadproża i coś mi nie pasuje jakieś liche i kiepskie, no tak szybka analiza i wniosek: są ładnie to ujmując hu....ech....ZŁE!!! masakra nie te wymiary co zamówiłem!!! kolejne nadproża (ponoć już dobre) mam dostać w środę...;( więc mam tyle belek na budowie że spokojnie mogę z nich wybudować jeszcze ze dwa domy...;) (oczywiście wszystkie je zwracam) Teraz wiadomość dnia!;) między deszczem przed południowym a popołudniowym ZALALIŚMY SŁUP i jestem przeszczęśliwy z tego powodu...;)
Zapraszam na fotorelację (zdjęcie belek na końcu)...
A to nasz słupek "z lytrami" jak to mówi mój Tata...Z bliskaTu już moje nieszczęsne beleczki...